poniedziałek, 9 grudnia 2013

Prolog

- Witam pośle Roering – zapiszczała piękna, wysoka blondynka w krzykliwym, purpurowym kostiumie podając wypielęgnowaną dłoń ku ciemnowłosemu mężczyźnie, który właśnie pojawił się w biurze. Nazywała się Ethna Kligman i była znaną w świecie prezenterką telewizyjną oraz początkującą aktorką. Z zachwytem w oczach wpatrywała się w przystojnego Carrolla Roeringa, z którym tego popołudnia miała przeprowadzić wywiad, zaraz po tym jak wygłosił orędzie do Narodów Zjednoczonych. Była taka podekscytowana tym niewątpliwym wyróżnieniem, że zachowywała się jak niedoświadczona idiotka. Zatrzepotała rzęsami i posłała mężczyźnie olśniewający uśmiech.
            - Całkowicie popieram pańskie stanowisko w sprawie stref C – oświadczyła słodko odrzucając do tyłu złote włosy. – Rząd powinien o wiele bardziej rygorystycznie podchodzić do całej sprawy. Tu w końcu chodzi o dobro ludzkości.
            Roering uśmiechnął się, ukazując urocze dołeczki, przez które Ethna omal nie zemdlała. Był idealny. W każdym calu. Wysoki, przystojny i niezwykle bogaty. Gdyby nie pierścionek zaręczynowy na jej palcu zaraz by się na niego rzuciła. Kochała jednak swojego narzeczonego. Musiała sobie o tym szybko przypomnieć, aby nie stracić zdrowego rozsądku.
            - Dziękuję za zrozumienie – powiedział głębokim, melodyjnym głosem, który słyszała już wielokrotnie w telewizji.
            - W tej sprawie chyba wszyscy jesteśmy zgodni. Ochrona przede wszystkim. A wiadomo, że najlepszą ochroną jest atak, prawda panie pośle?
            Roering westchnął przeciągle i posłał jej smutne spojrzenie.
            - Niestety, panno Kligman nie wszyscy się z tym zgadzają. Niektóre strony domagają się nawet, aby traktować Tamtych jak ludzi i dać głos w Parlamencie Narodów. Przecież to szaleństwo! – Ostatnie słowa powiedział niezwykle ostro i gniewnie. Ethna od razu przypomniała sobie, dlaczego ludzie nazywają go Rekinem Roeringiem. W parlamencie nie miał sobie równych. Poczuła niezwykłe podniecenie na samą myśl, że to właśnie ona przeprowadzi z nim wywiad, który z pewnością zapisze się na kartach historii. Jej imię i nazwisko będą wieczne.
            - Proszę zając miejsca – rozległ się miękki kobiecy głos wydobywający się z najnowocześniejszych głośników. – Transmisja rozpocznie się za minutę.
            Serce Ethny zabiło mocniej. Razem z Roeringiem ruszyła w stronę wygodnych foteli ustawionych po obu stronach mahoniowego stołu. Poddała się ostatnim zabiegom wizażystów, po czym usiadła wygodnie i z uśmiechem przeznaczonym specjalnie dla telewidzów spojrzała w oko kamery, na którym migały żółte cyfry odliczające czas do startu. W chwili, kiedy pojawiło się okrągłe zero, zapaliło się czerwone światło.
            - Mamy piątek 22 maja 3085 roku. Nazywam się Ethna Kligman i zapraszam na wywiad – powiedziała uprzejmie, odpowiednio modelując głosem i śląc uśmiechy. – Moim dzisiejszym gościem jest poseł Carroll Roering z Parlamentu Narodów Zjednoczonych oraz główny przewodniczący Komisji do spraw stref C. – Odwróciła głowę od kamery i spojrzała na mężczyznę po drugiej stronie stołu, całkowicie poświęcając mu swoją uwagę. – Witam Panie pośle – przywitała się grzecznie.
            - Dzień dobry – odpowiedział schylając głową.
            - Głosowanie nad ustawą w sprawie stref C oraz Istot rozpocznie się dokładnie za miesiąc. Po czym dodatkowo 17 sierpnia zostanie przeprowadzone referendum we wszystkich Narodach Zjednoczonych.  Jakiego wyniku się pan spodziewa? – Zadała pierwsze pytanie.
            - Spodziewam się, że ludzkość zechce przetrwać i zgodzi się na likwidację zagrożenia – oświadczył spokojnie. – Strefy C się nie sprawdziły. Istoty stawiają żądania, do których nie mają żadnych praw, bo i oni nie mają żadnych praw. Stają się coraz bardziej niebezpieczni. To tylko kwestia czasu, kiedy złamią zabezpieczenia stref C i wydostaną się na wolność.
            - Przewodnicząca Obrony, profesor Shea Albertson uważa, że przedstawiony przez pańską komisję projekt łamie wszystkie Konwencje, Karty i Traktaty dotyczące praw człowieka aż od 1215 roku. Co pan na to odpowie?
            - Powtarzałem to wiele razy i powtórzę kolejny – Istoty nie są ludźmi. Ich DNA nie jest nawet w połowie takie jak moje czy pani. Tym samym żadna z Konwencji, na jakie powołuje się pani profesor nie obowiązuje. Oni nie mają prawa do niczego. Są wynikiem nieudanych eksperymentów XXVI wieku i trzeba posprzątać bałagan, na jaki pozwoliły sobie poprzednie pokolenia.
            - Rozumiem. Uważa pan, więc, że strefy C, założone w 2711 się nie sprawdziły?
            Carroll Roering posłał jej smutne spojrzenie, przez które Ethna na chwilę się zawahała. Doskonale znała historię rodziny Roering, ale pytania spływające z jej ust zostały ustalone przez producentów. Musiała kontynuować.
            Spojrzała na mężczyznę przepraszająco i wyczekiwała odpowiedzi.
            - Strefy C miały na celu zapanować nad Istotami. Mój ojciec, generał Cormac Roering był głównym nadzorcą strefy C91. Mieszkałem tam wraz z nim, matką i moimi trzema braćmi przez cztery lata aż rozszalałe stwory zrobiły rzeź. Moi rodzice i najmłodszy brat zginęli. Ja i reszta ocaleliśmy. Wiem, że takie historie miały miejsce już kilkakrotnie w wielu innych strefach. Poświęciłem całe swoje życie walce z tym wadliwym systemem. Mam nadzieję, że w końcu się to uda, kiedy ustawa wejdzie w życie.
            - Chodzą plotki, że jeden z pańskich braci, doktor Eamon Roering nie do końca podziela pańskie poglądy.
            Carroll wykrzywił wargi w niemiłym uśmiechu, jego niebieskie oczy spojrzały na nią ostro. Ethna poczuła się nieswojo. Poprawiła nieistniejące fałdki na materiale spódnicy. Kiedy jej gość przemówił, w jego tonie nie było słychać ani odrobiny tego, co widziała w jego oczach, kiedy na nią patrzył.
            - Na pani miejscu, panno Kligman nie wierzyłbym tym plotkom. Moi bracia zawsze całkowicie mnie w tym wspierali. Popierają ustawę.
            Coś w jego zachowaniu sprawiło jednak, że nie uwierzyła w ani jedno słowo, które właśnie padło z jego ust. Jej dziennikarski instynkt podpowiadał jej, że w tych plotkach coś musi być. Po raz kolejny powiedzonko, że w każdej plotce istnieje ziarenko prawdy się sprawdziło. Po programie postanowiła bliżej przyjrzeć się tej sprawie.
            Posłała gościowy uprzejmy uśmiech.
            - Oczywiście – zgodziła się natychmiast, dzięki czemu z oczu Roeringa zniknął ten wrogi błysk. – Ostatnie pytanie. Jak będzie wyglądała eksterminacja Istot i likwidacja stref C?
            Roering uśmiechnął się uspokajająco.
            - Proszę się nie obawiać, nie będziemy Ich mordować.  To nie uczyniłoby nas wcale lepszymi od Nich. Ich rodzaj wyginie sam, poprzez niepłodność.
            Ethna uniosła do góry brwi w geście zdziwienia.
            - Istoty są bezpłodne? Myślałam, że….
            - Jeszcze nie. Podamy im specjalny specyfik przygotowany przez naukowców w laboratoriach T.W.F.
            - A co z podziemiem? Zawsze działa jakieś podziemie – zauważyła Ethna.
            - Wszelkie ruchy wymierzone przeciw Narodom Zjednoczonym będą uważane za terroryzm i zagrożenie dla ludzkości. Zostaną uruchomione odpowiednie procedury. To już sprawa Filaru Obrony Narodów – wyjaśnił jakby była to sprawa jak najbardziej oczywista.
            - Czyli pańskiego brata – wtrąciła. Sama nie wiedziała, dlaczego. Nie było to stwierdzenie podane jej przez producenta. Od razu pożałowała swoich słów, kiedy Roering znów spojrzał na nią TYM ostrym, zimnym wzrokiem.
            - Tak, mój brat Liam jest przewodniczącym Filaru Obrony Narodów Zjednoczonych, więc jak słusznie pani zauważyła, on zajmie się tą sprawą.
            Ethna usłyszała plecenie, aby zakończyć wywiad. Natychmiast podniosła się z fotela. Carroll Roering uczynił to samo. Wyciągnęła przed siebie dłoń i wymienili uprzejme uściski dłoni.
            - Dziękuje panu, za pański czas. Sądzę, że dzisiejsza rozmowa rozwiała wiele wątpliwości naszych telewidzów – oświadczyła z szerokim uśmiechem.
            - Mam taką nadzieję. Apeluję, aby 17 sierpnia zagłosować. Wybór jest prosty albo ludzkość albo Istoty – powiedział stanowczo.
            - Zgadza się – przytaknęła Ethna i ponownie spojrzała w oko kamery, które tym razem wskazywało czerwone cyfry odliczające czas do zejścia z anteny. Całą swoją uwagę poświęciła znów telewidzom. – Przypominam, że w przypadku, kiedy Ustawa zostanie przyjęta przez Parlament, to wy, obywatele Narodów podejmiecie ostateczną decyzję. 17 sierpnia 3085 roku zostaną uruchomione lustra wyborcze. Będą działać już od godziny 00:01 aż do 23:59. Pamiętajmy, że od tego zależą losy ludzkości. Wybierzmy mądrze.
            Na oku kamery pojawiła się iskrząca czerwienią dziesiątka. Kątem oka zauważyła, że poseł Roering już został wyprowadzony ze studia do pokoju przeznaczonego dla gości.
            - Wybiła godzina 20:00. Nazywam się Ethna Kligman i dziękuję, za pańską uwagę. Do zobaczenia za tydzień.
            Czerwone cyfry zniknęły. Zamiast czerwonego światła pojawiło się żółte.
            -  Transmisja zakończona – rozległ się ponownie ten sam miękki kobiecy głos. Zbyt idealny, aby mógł należeć do człowieka. Ethnę natychmiast otoczył wianuszek pracowników zmieniający makijaż, fryzurę i ubranie, aby mogła należycie wyglądać na cotygodniowym spotkaniu z producentami - jej programu oraz stacji.
            Cztery minuty później siedziała w swoim pokoju, przypominając sobie każdy fragment właśnie przeprowadzonego wywiadu. Był najwyższej klasy i dzięki niemu już do śmierci zapewniła sobie miano jednej z najlepszych dziennikarek. Mimo to…. Jej zgrabny nosek wyczuwał coś więcej coś, co by przyniosło jej nazwisku jeszcze większy rozgłos. Nic bowiem tak nie cieszyło obywateli Narodów Zjednoczony jak skandale rodzinne polityków.
            Szybko chwyciła swój telefon - jeden z, trzech które zawsze nosiła pod ręką - i wybrała dobrze znany numer, którego jednak nie użyła ani razu odkąd została awansowana i dostała własny program. Czyli od jakichś 3 lat.
            Usłyszała znajomy pisk, oznaczający, że telefon został odebrany. Głośnie westchnienie, odkrząknięcie i….
            - Obyś miała cholernie dobry powód, E! – Rozległ się męski głos jej starego przyjaciela. Uśmiechnęła się pod nosem. Dopiero teraz poczuła jak bardzo tęskniła za tym barczystym dupkiem.
            - Oglądałeś? – Spytała cicho.
            - Taaa. Kręci z tym braciszkiem – doparł jakby czytając jej w myślach, na co jej wargi rozciągnęły się w jeszcze szerszym uśmiechu. – Czego chcesz? – Zapytał szorstko.
            Nie rozstali się zbyt przyjaźnie.
            Zagryzła wargę, zastanawiając się, w co tak naprawdę ma zamiar się pakować. Bracia Roering byli ważni. Ważni jak jasna cholera. To może się źle skończyć, jednak…..
            - Muszę zbadać tę sprawę, Riordan to mój obowiązek, jako….
            - Tylko mi tu znowu nie wyjeżdżaj z poszukiwaczami prawdy! – Przerwał jej ostro.
            Ethna zacisnęła zęby ze złości.
            - Obrońcami prawdy, Rio! – Syknęła do telefonu – Kiedyś byś się do mnie przyłączył! – Warknęła z wyrzutem.
            - Serio, chcesz wracać do tego co było przedtem? – Mruknął złowieszczo, ale Ethna się nie zlękła. Wiedziała, że sprawę z Riordanem Reycraftem mogła załatwić o wiele lepiej. Prawdę mówiąc, każde rozwiązanie byłoby lepsze niż to jak go potraktowała trzy lata temu.
            - Przepraszam, okej?! Byłam suką i… - zaczęła, ale Riordan jej przerwał cicho rechocząc:
            - To, kiedy zaczynamy?

---------------------------------------------------------------
Wpadłam ostatnio na taki pomysł i postanowiłam coś napisać. Jak wyszło? Ja chyba jestem zadowolona. Nie wiem jak będzie dalej. Z góry przepraszam za wszystkie błędy. To nie jest moja mocna strona - przyznaję się bez bicia. Bardzo proszę o Waszą opinię :)